Nowomowa jest językiem władzy totalitarnej, gdzie rządzący decydowali, jakie treści mają pojawić się w prasie i innych mediach. Wszystkie treści medialne miały odpowiadać ściśle temu, co planuje partia przewodnia. Media były poddawane cenzurze. W serialu „Dom” padają takie słowa: „cenzura nie chce dać do druku waszego artykułu o Andrzeju Wajdzie, mówią, że nie jest to dobry temat przez XX plenum”. Inny cytat, który zapamiętałem z tego serialu: „krytyka owszem… ale wiesz, kiedy krytyka jest właściwa? Wtedy, kiedy jest reklamą władzy”. Treści, które ukazywały się w mediach, często miały charakter napastliwy, tak było w Kraju Rad, gdzie za wszelkie niedogodności odpowiadał wróg klasowy, piąta kolumna, trockiści, odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne. W państwach totalitarnych oraz autorytarnych ważną rolę odgrywały rytuały życia publicznego. Nowomowa jest terminem, który pochodzi z powieści George’a Orwella „Rok 1984”. Wydawało się wszystkim, że w chwili upadku systemu komunistycznego nowomowa okaże się zjawiskiem, które na stałe przejdzie do historii. W latach 1917-1991 prawdą było to, co służyło interesom bolszewickim, na czele Komunistycznej Partii ZSRR stał nieomylny przywódca, można więc stwierdzić, że rządcy mieli monopol na rację. Teraz żyjemy w świecie rewolucji kulturowej, gdzie słuszne i prawdziwe jest to, co jej służy. Odwołałem się do komunistów oraz do Orwella, jednakże pierwszym, który zwrócił uwagę na destrukcyjne znaczenie słów, był Francis Bacon. W „Novum Organum” pisał ten renesansowy twórca, że słowa mają wpływ na mózg; często jest on destrukcyjny. Włodzimierz Lenin oraz Benito Mussolini byli dziennikarzami, więc można powiedzieć, że byli mistrzami słowa. Wcześniej już Victor Hugo zaznaczył, że prasa zastąpiła katechizm, zaś mistrzom pióra, którzy stanęli na czele Rosji Sowieckiej oraz Italii, zależało, by zdanie to udowodnić. Antoni Ossendowski, który badał dzieje rewolucji bolszewickiej, zwracał uwagę, że dyktatura proletariatu znaczy tyle, co dyktat dziennikarzy. Kolejny z twórców Rosji Sowieckiej, Lew Trocki, był też dziennikarzem. Ludzie, którzy stykali się z nim, twierdzili, że był mistrzem słowa. Radiowiec Włodzimierz Sokorski zwracał uwagę, że ten, kto trzyma mikrofon, ma władzę nad duszami ludzkimi. Po rewolcie bolszewickiej usilnie starano się skracać nazwy. Nawet piewcy oraz apologeci rewolucji mieli duże problemy, by w tym nowym, powstającym dopiero żargonie w pełni się móc odnaleźć. Nowomowa wyróżnia się odrzuceniem mało korzystnych słów, zwrotów, terminów, które należy zastąpić takimi, które kojarzyć się będą lepiej; są jednak sztucznie wykreowane. W ten sposób rzeczywistość jest odbierana w sposób zafałszowany. Partia nie prowadzi z narodem dialogu – zakłada, że jest jedna racja. Chcąc uniknąć używania terminu „złe”, zastąpi się go słowem „bezdobre”, co z kolei sprawia, że odbieramy go zupełnie inaczej. W nowomowie wartość słów zawsze przeważa nad ich znaczeniem. Politycy używają sloganów politycznych, teraz to słowa mają kreować rzeczywistość. Osoba, która przemawia, w dowolny sposób posługuje się słowami, sama wybiera sobie repertuar słowny. Dzięki nowomowie umysły ludzkie mają ulegać zniewoleniu. Obywatele mieliby teraz sami kontrolować swoje myśli, nowomowa zaś stać się językiem duszy. Zwróćmy uwagę, że wkrótce po triumfie rewolucji bolszewickiej w gospodarce pojawiły się terminy rodem wyjęte z militaryzmu. Zanim W. I. Lenin zdecydował się na NEP (Nową Politykę Ekonomiczną), mieliśmy komunizm wojenny. W przypadku NEP chodziło głównie o politykę gospodarczą, która obowiązywała do 1921 r., kiedy to bolszewicy zdali sobie sprawę, jak bardzo jest nierentowna. W Polsce po tym, jak do władzy doszedł Bolesław Bierut, język aparatu partyjnego stał się językiem struktur biurokratycznych. Oczywiście zanim powstał Komitet Lubelski, w naszym państwie w ten czy w inny sposób funkcjonowała nowomowa – wtedy jeszcze, gdy w trakcie zaborów Rosjanie i Prusacy zaczęli usuwać polskie słowa, zastępując je niemieckimi oraz rosyjskimi. W czasach władzy ludowej mieliśmy tzw. „drewniany język”, który połączony został z marksizmem dzięki wspólnemu członowi, jakim była lewica heglowska. Mowa stała się teraz już jedynie nosicielką władzy. Nowa elita Polski Ludowej zaczęła posługiwać się nowomową, uczyli jej się wszyscy, którzy aspirowali do tej klasy. Michał Heller zauważył trafnie, że polska nowomowa to w rzeczywistości język sowiecki przeniesiony na nasz krajowy grunt. W 1944 r., kiedy tworzyły się nowe elity, stare, które były „skażone sanacją”, należało odstawić na boczny tor. Członkowie nowych elit często dostąpili awansu społecznego i dlatego łatwo było nimi sterować. Język klasyczny nie był u nich szczególnie utrwalony, więc można było kształtować kadry zarówno jeśli chodzi o ideologię, jak i o oficjalną mowę. Partyjno-państwowy aparat i środki masowego przekazu stały się w Polsce nośnikami nowomowy. Mówimy o rytualizacji oraz o stereotypizacji konstrukcji językowych. Partyjni działacze po połączeniu PPR z PPS mówili o „naszej partii”, W wielu przypadkach, mówiąc o partii, posługiwano się terminami: „przewodnia”, „wiodąca”, „kierownicza”, „przodująca”. Żeby podkreślić jej znaczenie, dodawano często wyrazy: „siła” oraz „rola”. W przemówieniach działaczy partyjnych często padały wyrażenia „przewodnia siła partii robotniczej”, „kierownicza rola naszej partii”. Widzimy więc wyraźnie, jak bardzo skostniałe to formuły. Często mówiono o realizacji działań wytyczonych „przez partię i rząd”. Zwróćmy uwagę, że partia za każdym razem była wyżej aniżeli rząd, co w pełni wpisywało się w zasadę dyktatury proletariatu. Zwroty i wyrażenia były z góry ustalone: „realizowano sumiennie zadania”, „pozdrowienia braterskie”, „ludzie pracy”, „ojczyzna ludowa”, „przyjaźń polsko-radziecka”, „atmosfera społecznego zaufania”. Nowomowa w Polsce Ludowej ulegała ciągłym zmianom, inaczej mówiło się za Bolesława Bieruta, inaczej Władysława Gomułki i Edwarda Gierka oraz inaczej w okresie karnawału NSZZ „Solidarność”. Obywatele doskonale wyłapywali te detale, Środowiska opozycyjne w 1982 r. opracowały ściągaczkę komunistycznej nowomowy. Wywód ułożony w sposób przypadkowy wydawał się logiczny, jednakże nie płynęły z niego żadne głębokie treści. Mowa komunistyczna była barierą w porozumiewaniu się wprost. Czytając przemówienia działaczy partyjnych z okresu Polski Ludowej, możemy jedynie poczuć politowanie. Nowomowa nie przeszła całkowicie do historii – jej elementy możemy odnaleźć bez większego problemu w wielu państwach o systemie demokratycznym. Władze chcą ujednolicić język, by w ten sposób móc w sposób bardziej skuteczny sterować obywatelami, prowadząc ich w określonym kierunku. Konrad Adenauer oraz CDU szermowali terminami „dobrobyt”, „gospodarka rynkowa”, „cud gospodarczy”, „wolny Zachód”, „zagrożenie komunistyczne”. W czasach, kiedy Willy Brandt sprawował w NRF urząd kanclerski, używano zwrotów „reforma”, „odprężenie”, „polityka pokojowa”, „pojednanie”, „sprawiedliwość społeczna”, „solidarność”. Słowa te zazwyczaj wypowiadane były w formie delikatnego apelu, który miał stanowić wezwanie do wspólnego, owocnego działania. Mało kto zastanawiał się wtedy nad szerszym znaczeniem słów, które były wypowiadane. Okazywało się, że w sensie politycznym wszystkie te zwroty są wieloznaczne, a język stanowi istotny element strategii, element walki o s
W tej chwili widzisz tylko 50% opracowania
by czytać dalej, podaj adres e-mail!
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie :(
Udało się! :) Na Twojej skrzynce mailowej znajduje się kod do aktywacji konta
";
łowa. Rewolucja społeczna została przeprowadzona za pomocą słów. Środowiska, które chcą przejąć władzę, nie muszą już „podbijać Bastylii”, wystarczy jedynie przejąć słowa i wypełnić je nadaną przez siebie treścią. Obszarem nowomowy jest teraz język liberalizmu gospodarczego, filozoficznego i moralnego. Okazuje się, że człowiek, który teoretycznie jest wolny, w rzeczywistości powiela cudze myśli, co zabiera mu tę wolność. Nieczęsto spotykamy jednostki myślące niezależnie, odrębnie. Prawda jest teraz w użyciu w celu propagowania idei wolności. Dostrzegamy coraz wyraźniej nowomowę w reklamie. Nowym znakiem panowania w gospodarce rynkowej staje się język reklamy. Reklama jest sztuką legalnej perswazji – ma sprawić, by odbiorca przychylniej spojrzał na dany produkt. Kieruje się zasadami prostoty, skuteczności, efektywności, repetycji. O tym, co dziś jest słuszne, decydują w wielu przypadkach autorytety naukowe. Dziś mówimy o political correctness. Pragnę zwrócić uwagę, że nie mówimy dzisiaj o Murzynach, zastępując ich Afroamerykanami, podobnie jak zamiast Indian mamy native Americans. Programy affirmative action zaczęły być darzone wielkim zainteresowaniem. Poprawność polityczna jest również istotna w Niemczech, gdzie słówko Gastarbeiter, które było do niedawna w użyciu, zaczęto coraz częściej zastępować „zagranicznym współobywatelem”. Niemcy nie powiedzą już Putzfrau, zamiast tego posłużą się wyrazem Raumpflegerin. Polityczna poprawność wynika z kulturalizmu. Uczonym nie wolno dziś badać inteligencji, by odpowiedzieć na pytanie, które nacje uchodzą za te najbardziej bystre, inteligentne. Kultura w społeczeństwach, które w dużej mierze ulegają sekularyzacji, zastąpiła w sposób skuteczny miejsce, które wcześniej przysługiwało religii. Kultura wskutek tego zabiegu upada – stając się quasi- religią, ulega skostnieniu. Salony mogą teraz ustalać kody estetyczne, posługując się terminami, których w żaden sposób nie można w pełni dookreślić, vide „kwestia smaku”, „zły gust”, „brak kultury politycznej”. Dochodzi do arbitralnego oraz subiektywnego stanowienia norm. Obecnie treść przestaje już być w jakikolwiek sposób istotna, gdyż kładzie się jedynie nacisk na formę. Pojęcia i treść są zrelatywizowane, ulegają rozmyciu. Brakuje we współczesnym świecie jakiejś wspólnej płaszczyzny porozumienia – zamiast tego jest pustka oraz osamotnienie. Co ważne, dziś nie mamy do czego się już przywiązać, a to z tej racji, że w kulturze, która jest pluralistyczna, wszystkie głosy warte są tyle samo. Myślenie staje się zbędne, gdyż chodzi jedynie o reprodukcję słów według ustalonego odgórnie przez szereg autorytetów klucza. Chcąc przynależeć do elity, wykazując się pozytywną postawą, musimy jednocześnie negować tych, których wspomniane autorytety uznają za nienawistników, oszołomów, frustratów. W tym świecie zablokowana jest możliwość krytykowania autorytetów. W polityce chodzi o to, by przyjmować postawę bliską centrum, bez przesadnych tendencji do odchylania się w lewą bądź też prawą stronę. Obecnie w świecie, gdzie każdy tak naprawdę może głosić swą prawdę, staje się ona zrelatywizowana, więc zamiast prawdy mamy jedynie szereg opinii.Napisałem już kilka zdań o Orwellu, warto więc zwrócić uwagę na równie utalentowanego twórcę – Aldousa Huxleya. Należy zastanowić się, w którym kierunku podążamy, który z tych twórców w lepszy sposób przewidział wizję świata, który nas będzie otaczał, jak ten świat będzie ewoluował. Obaj zapewne mieli rację, gdyż widzimy wyraźnie, że wolność jednostki staje się teraz coraz mniej istotna kosztem wzrastającej pozycji dyktatur „poprawnego myślenia”. Ministerstwo Prawdy ma za zadanie ustalać prawdę obowiązującą, natomiast misją Policji Myśli staje się sankcjonowanie tych, którzy pragną pozostać przy swoim sposobie myślenia. Nowomowa obecnie uniemożliwia ludziom wyrażanie głębokich, logicznych myśli, które wykraczałyby poza codzienną pracę oraz rozrywkę. Pisarze, o których wymieniłem, nie zostali wysłuchani, zlekceważono ich, gdyż nie lubimy słuchać tych, którzy przekazują nam rzeczy trudne. „Nowy Wspaniały Świat” Huxleya jest książką doskonałą, w której autor stara się poruszyć ważne tematy związane z jednostką, która jest zmuszana do przystosowania się do panującej moralności, ustawodawstwa, systemów organizujących społeczeństwa. Orwell oraz Huxley opisywali świat, który będzie zdominowany przez nowomowę oraz postprawdę. System jest wartością najwyższą, gdzie szczęście jest chemicznym przystosowaniem. Społeczeństwo, które ma powstać wskutek dyrektyw nowomowy, ma być zbudowane zgodnie z wizją rządu. Obecnie fundamentalizmy religijne (katolicy, szyici, buddyści) posługują się skutecznie nowomową. Zwróćmy uwagę, że po rewolcie październikowej 1917 r. bolszewicy chętnie szermowali terminami, które zapożyczali z Pisma Świętego. Św. Jan Ewangelista, zaznacza już, że na początku było Słowo, Słowo było u Stwórcy oraz było Bogiem. Właśnie – Logos jest formą boskiej transcendencji. Nawet Jan Paweł II posługiwał się nowomową, kiedy to pisał o „cywilizacji śmierci” oraz o „cywilizacji życia”. Papież nie dotykał tematu wojny, lecz skupiał się na akcie aborcji, które w katolickiej nowomowie stawało się teraz „zabijaniem nienarodzonych”. Chcąc podkreślić wagę słów, papież czasami mówił również o „mordowaniu dzieci nienarodzonych”, czym rozwijał pojęcie, rozszerzał je, stawiając znak równości pomiędzy płodem a dzieckiem. Kościół Katolicki prowadził do banalizacji zła, gdyż ofiary Holokaustu zrównywał z aportowaniem płodu. Co ciekawe, komuniści zapożyczyli od św. Augustyna z Hippony pojęcie „wojny sprawiedliwej”, gdy mówili o „wojnie w słusznej sprawie”. Światopogląd katolicki deklarowany przez poborowego nie był wystarczającym powodem, by żandarm mógł uchylać się przed służbą, jednak już poglądy pacyfistyczne mogły być brane pod uwagę. Nowomowa zawsze wiąże się z przesunięciem semantycznym. Wskutek ciągłego powtarzania powstaje nowy społeczny nawyk językowy, który wypiera dawny. Katolicy posługują się ponadto terminem „cywilizacja pogańska”, którym określają liberałów. Pius IX zdecydowanie potępił poglądy oraz wartości liberalne w encyklice Quanta cura z 8 grudnia 1864 r. Sternicy Radia Maryja poglądy liberalne potępiają w czambuł, polityków je głoszących określając mianem polskojęzycznych, a nie polskich. Warto wskazać, że Karol Wojtyła był pod wpływem teorii alienacji, reifikacji, fetyszyzmu towarowego. Kolejnym katolickim terminem będącym przejawem nowomowy było wyrażenie „cywilizacja użycia”. Kościół stosuje manipulację również w przypadku przeciwstawienia prawa naturalnego temu tworzonemu na gruncie procedur legislacyjnych. Mówiąc o nowomowie, musimy wiedzieć, że pojęcia ogólne wykorzystywane są w sposób zawężający ich znaczenie. Zbitka słów, która teraz powstaje, w sposób bardzo wyraźny zmienia sens pierwotny. Chodzi o takie zasygnalizowanie, że jedynie zwrot z przymiotnikiem ma należyte znaczenie. Katolicy posługują się takim nadużyciem, kiedy mówią 'małżeństwo sakramentalne’, które rzekomo miałoby być jedynym prawidłowym, autentycznym ośrodkiem rodziny. „Prawdziwa wolność” to kolejne sformułowanie, którym szafują zwierzchnicy Kościoła Katolickiego. Oznacza, że nie możemy w sposób dobrowolny ustalić wyboru, mamy natomiast kierować się tym, co jest zgodne z Katechizmem Kościoła Katolickiego oraz z nauką płynącą z encyklik oraz z całą spuścizną eklezjalną. Temat z całą pewnością jest ciekawy. Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak mocno jesteśmy zmanipulowani przez tych, którzy tworzą normy językowe.
Dodaj komentarz jako pierwszy!