Spowiedź z piątego przykazania – Marta Klubowicz – Analiza i interpretacja
Kilka słów o autorce
Marta Klubowicz urodziła się 8 lutego 1963 roku w Kłodzku. Jest polską aktorką, poetką, a także tłumaczką literatury niemieckiej. Jest absolwentką I Liceum Ogólnokształcącego imienia Jana III Sobieskiego w Nysie.
Skończyła ona także Państwową Wyższą Szkołę Teatralną we Wrocławiu. Została honorową obywatelką Nysy.
Analiza i interpretacja utworu
To opracowanie dotyczy wiersza pod tytułem „Spowiedź z piątego przykazania” autorstwa Marty Klubowicz. Jest to dzieło ukazujące w dość nietypowy sposób, przepełniony żalem i smutkiem, uczucia człowieka, który niegdyś niszczył przyrodę.
Zacytujmy pierwsze wersy utworu w celu ich analizy:
„Jestem mordercą
tysiąca roślin”.
W tym krótkim fragmencie podmiot liryczny nazywa siebie mordercą. Jak wiadomo jest to poważny osąd. Odnosi się on do tytułu wiersza. Piąte przykazanie Dekalogu brzmi bowiem „Nie zabijaj”. Czytając wiersz, musimy sobie zadać pytanie. Mianowicie: „Z czym kojarzy nam się zabójstwo?”. Odpowiedź jest prosta. Widzimy tę zbrodnię najczęściej jako akt wystąpienia człowieka przeciw drugiej osobie. Autorka jednak ukazuje czytelnikom inny sposób w jaki mogą postrzegać to zagadnienie. Morderstwo w tym przypadku odnosi się bezpośrednio do roślin.
Dalsza część utworu brzmi następująco:
„mam na sumieniu
krzak czarnego bzu
dręczony na szałas
torturowałam
upartą wierzbę
przed Wielkanocą
jestem krwiopijcą brzozowego soku
w przedwiośnie
z miłości
byłam sprawcą eutanazji
całych naręczy polnych kwiatów
haniebnie katowałam listki akacji
bezsensowną wróżbą”.
Można powiedzieć, że zacytowany fragment rozpoczyna spowiedź podmiotu lirycznego. Bardzo ważną informacją jest to, że ujawnia się on jako kobieta. Nie jest to ujęte wprost, ale może być ona autorką we własnej osobie. Wymienia w tej części kolejno krzywdy, które wyrządziła przyrodzie. Tak więc początkowo odnosi się do budowania szałasów z krzaków czarnego bzu. Jak dobrze wiemy, w okresie dzieciństwa takie praktyki były w pełni zrozumiałe. Stanowiły one bowiem część zabawy na podwórku. Po tym wspomnieniu, kobieta nawiązuje do zbierania bazi w okolicach Wielkanocy. Są one charakterystyczne dla tego okresu i stanowią jego stały element w postrzeganiu ludzi. Nie ma zatem w tym nic dziwnego, bo wiele osób zachowuje się identycznie do podmiotu. Później kobieta nazywa siebie krwiopijcą. Robi to ze względu na fakt, że piła niegdyś sok z brzozy. Postrzega go ona obecnie jako krew drzewa, która daje mu życie. Kolejnym przykładem na wielkość zbrodni podmiotu jest to, że w czasie, gdy kobietę ogarnęło uczucie miłości, skupiła się ona na polnych kwiatach. Zrywała je, a także wróżyła z nich. Potocznie znana jest na przykład praktyka wyrywania kolejnych płatków kwiatów i mówienia jednocześnie „kocha”, a następnie „nie kocha”. Każda taka komenda przypisana jest do jednego płatka, a ta, która zostanie ostatnią, w wyobrażeniu zakochanego jest uważana za prawdziwą. Oczywiście raczej nikt nie kieruje swoim życiem przez wyłącznie takie działania. Jest to po prostu forma zabawy.
Zacytujmy kolejne wersy wiersza:
„z premedytacją wyrywałam z korzeniami
noworodki pokrzyw i lebiody
klnąc je obelżywie
chwastami
wybaczył mi wspaniałomyślnie
rozchodnik
długie romantyczne konanie w rzece
ze względu na świecę przybitą do wianka
w Noc Świętego Jana”.
W tym fragmencie kobieta kontynuuje swoją spowiedź. Wspomina chociażby o tym jak nazywała noworodki roślin chwastami i pozbywała się ich bez cienia skruchy. Wskazuje to na to, że zajmowała się ogrodem, a wspominane przez siebie rośliny wyrywała, bo niszczyły jego ład.
Ta jak i wcześniej przytoczone „winy” wydaje się czytelnikom powszechna. Każdy, kto ma ogródek pozbywa się bowiem chwastów i nie widzi w tym nic złego.
Dalsza część utworu brzmi tak:
„więcej śmierci nie pamiętam
poza bezmyślnym gwizdaniem z traw
wszystko to czyniłam z oddalonym
poczuciem winy
wybaczcie mi
że w dzień ślubu
z podziękowaniem przyjęłam
całe naręcze żywych trupów
powiązanych w pęczki idiotycznymi
kokardkami
wybacz mi trawo
że straszę cię moimi stopami
wybaczcie drzewa kwiaty zioła
chcieliście żyć
krzyczeliście z bólu
a ja byłam głucha
teraz jestem felczerem doniczkowych roślin
i żałuję za grzechy”.
Ten dłuższy cytat kończy część, w której podmiot liryczny dokonywał na sobie samosądu. Teraz kobieta prosi o wybaczenie ze strony pokrzywdzonej natury.
Warte uwagi jest wymienione przez nią przyjęcie kwiatów podczas własnego ślubu. Nazywa je żywymi trupami. To kontrastuje z atmosferą tego wydarzenia. Ceremonia zawarcia małżeństwa, jak i późniejsze wesele to radosny czas państwa młodych i ich rodziny. Tutaj przedstawiono, że szczęście jest również budowane na krzywdzie. Rośliny cierpiały, aby panna młoda mogła pięknie wyglądać, a także dostać wytworne bukiety.
Teraz, po czasie kobieta żałuje tej, jak i pozostałych krzywd, które zostały wyrządzone przez nią w stosunku do przyrody. Nazywa siebie głuchą, bo nie była wyczulona na cierpienie roślin. Nie słyszała ich krzyku. Istotnie był on niemy, ale podmiot odnosi się tu do swojej wrażliwości. Gdyby kobieta wykazała się nią, nie dopuściłaby do tyłu zabójstw. Nie zauważała jednak miary swoich win, a teraz, po czasie czuje się z tym okropnie.
Wiersz Marty Klubowicz kończy następujący fragment:
„lecz i tak na dzień pogrzebu
zadadzą śmierć setkom kwiecich istnień
w koncentracyjnych obozach szklarni
ale wyrównamy rachunki
trawa zazieleni się moją krwią
uparte macki bluszczu
zarosną pamięć kamienia
kiedy ja
wcielę się
w krzew tarniny”.
Ta część jest najtrudniejszą w odbiorze dla czytelnika. Odnosi się do śmierci człowieka. Podmiot liryczny łączy ceremonię pogrzebową z momentem, w którym kwiaty opuszczają szklarnie. Miejsca hodowli roślin porównywane są do obozów koncentracyjnych. Jak wiadomo były one częścią zagłady wielu istnień. Są symbolem tragicznych śmierci milionów ludzi. Jest to zatem odważne stwierdzenie ze strony kobiety.
Po nim nawiązuje ona do tego, jak wygląda grób lata po śmierci człowieka. Często zapominają o nim potomkowie zmarłego. Wtedy pokrywają go rośliny i często sprawiają wrażenie, jakby pomnik znikł. Co więcej, podmiot odważnie stwierdza, że wyrównaniem rachunków za krzywdy wyrządzone przez człowieka za życia jest to, że po śmierci natura pochłania jego szczątki i to ona króluje nad nim. Jest to przeciwieństwo do wcześniejszych postaw. W początkowej części utworu ludzi ukazano jako morderców, wobec których ofiary nie mają żadnych sposobów obrony. Teraz role zostały odwrócone. Można zatem stwierdzić, że to dopiero kobieta uznała za odpowiednie odkupienie wyrządzonych krzywd. Przyjmuje ona więc, że są one wielkimi grzechami.
Wiersz jest napisany prostym językiem. Cechuje go emocjonalność, która udziela się czytelnikom. Zbrodnie wyrządzone w stosunku do natury przedstawiono w utworze na równi z tymi skierowanymi wobec ludzi. To powoduje u czytelnika zarówno zdziwienie, jak i poczucie winy za własne działania. Kieruje ku oddaniu szacunku przyrodzie, a także zachęca, aby dbać o jej dobro. Wiersz jest jednak szokujący i momentami, w czasie jego czytania można przytoczyć dość odważne stwierdzenia podmiotu lirycznego, które to potwierdzają.
Utwór Marty Klubowicz jest wierszem ciągłym. Nie ma podziału na strofy, a także nie pojawiają się w nim rymy. W swojej symbolice nawiązuje do sakramentu spowiedzi odbywanego przez wierzących ludzi.
Sprawdź również:
- Wędrówką życie jest człowieka – Edward Stachura – Analiza i interpretacja
- Nic dwa razy – Wisława Szymborska – Analiza i interpretacja
- Straszno – Stanisław Grochowiak – Analiza i interpretacja
- Miłość (1) – Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – Analiza i interpretacja
- Pamiętajcie o ogrodach – Jonasz Kofta – Analiza i interpretacja
- List do ludożerców – Tadeusz Różewicz – Analiza i interpretacja
- Fortepian Szopena – Cyprian Kamil Norwid – Analiza i interpretacja
- Ocalony – Tadeusz Różewicz – Analiza i interpretacja
- Moja piosnka (II) – Cyprian Kamil Norwid – Analiza i interpretacja
- Niepewność – Adam Mickiewicz – Analiza i interpretacja
Dodaj komentarz jako pierwszy!