Sprawozdanie z raju – Zbigniew Herbert – Analiza i interpretacja
Arkadia, eldorado, kraina mlekiem i miodem płynąca, Ziemia Obiecana, niebo lub inaczej królestwo niebieskie… Jednym z najlepiej utrwalonych motywów w kulturze jest raj. W biblijnym mieszkali pierwsi ludzie – Adam i Ewa. Wokół nich roztaczały się przepiękne krajobrazy. W Edenie – krainie szczęśliwości – nie istniały żadne problemy. Niczego nie brakowało. Wszystkiego było pod dostatkiem. O nic nie trzeba było się martwić. O „Sprawozdanie z raju” pokusił się Zbigniew Herbert. Czy zaprosił czytelnika w malowniczą, kipiącą dostatkiem przestrzeń? Nic z tych rzeczy. Przedstawiona przez poetę rzeczywistość tylko pozornie może być obiektem pożądania.
Wiersz „Sprawozdanie z raju” pochodzi z tomu „Napis” z 1969 roku. W wielu lirykach znajdujących się w tym zbiorze Herbert śmiało ocenia otaczające go realia. Jednak nie może tego zrobić wprost, bez korzystania z poetyckich sztuczek. Kto spodziewał się tekstu na miarę bestsellerowej powieści typu „Niebo istnieje… naprawdę!” Todda Burpo, w której poznajemy chłopca i jego relację z podróży w zaświaty, może czuć się zawiedziony. W opisanym przez Herberta raju brakuje tego, co rajskie: Boga, anielskich chórów, kojących dźwięków. Czy strefę niebiańską i ziemską można sprowadzić do wspólnego mianownika? Takie teorie forsowali Markściści, którzy przekonywali, że równość traktowania wszystkich, którą tradycja przypisuje Bogu, można wypracować już na ziemskim padole. Jednak czytelnik ma odczucie, że coś poszło nie tak. „Świetliste kręgi” nie udały się, „stopnie abstrakcji” okazały się zbyt strome. Bóg w tym kontekście nie jest nieomylny, ale ma „plan B”. Reorganizacja raju.
Jeszcze słowo o samym sprawozdaniu. Forma ta rządzi się swoimi prawami. Podstawowe prawidła mówią o konieczności wskazania miejsca, czasu i uczestników oraz o relacjonowaniu wydarzeń w kolejności chronologicznej. Należy też pisać zwięźle i rzeczowo, unikać komentarzy i poetyckich ozdobników, a emocje trzymać na wodzy, aby nie brały one góry nad faktami. Herbert współczesną sobie Polskę wziął na ostrze ironii. Pokusił się także o to, aby spojrzeć na temat „raju na ziemi” z różnych perspektyw czasowych.
Wydarzenia ujęte w poetyckim sprawozdaniu są codzienne i monotonne. Niebiańska wyprawa zaproponowana przez poetę sprowadza się do twardego stąpania po ziemi. Chociaż wiersz nosi tytuł sugerujący niebiańską tematykę, to jednak dominują w nim terminy charakteryzujące przestrzeń ziemską. Owszem, czytamy o: Bogu, świetlistych kręgach, „stopniach abstrakcji”, „ziarnie absolutu”, a nawet zmartwychwstaniu, ale przy okazji dowiadujemy się o: pracy, cenach, zarobkach, cielesności, ustroju społecznym. Pojawiają się także komunikaty, fabryki, proletariusze, a nawet syreny fabryczne. Efekt? Raj, o którym chciał nam opowiedzieć Herbert, to tylko kostium, spod którego wyłania się karykatura idealnej rzeczywistości. Nie została ona nazwana wprost, ale data powstania utworu i przytoczone słownictwo jasno wskazuje na PRL-owskie realia oraz typową dla niego nowomowę.
Przeszłość obejmuje wizję raju odwołującą się do wyobrażeń religijnych. Nie wszystko dzieje się jednak według zapowiedzianego scenariusza. Zaskakującą porażką jest niemożliwość oddzielenia ciała od duszy. Daje ona do myślenia, tym bardziej że rajska rzeczywistość została sprowadzona na ziemię, ukonkretniona i przedstawiona za pomocą opisu typowo ziemskich zajęć. W efekcie analizowania teraźniejszości pojawiają się ambiwalentne uczucia. Z jednej strony zadowolenie budzą wyższe pensje, trzydziestogodzinny tydzień pracy, wykonywanie zajęcia, które nie męczy, spadające ceny, co skutkuje poprawą warunków życia. Za wszystkim stoi rozumny rząd. Czego chcieć więcej?
Z drugiej strony nie sposób nie zauważyć, że składane obietnice nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Kolejne odsłony tekstu przynoszą smutek i rozczarowanie. Do tego dochodzi ironiczne spojrzenie, które uwidacznia się chociażby w propagandowym haśle: „naprawdę w raju jest lepiej niż w jakimkolwiek kraju”. Ton wypowiedzi sprawozdawcy jest chłodny i beznamiętny. Współgra to z wytycznymi zasygnalizowanej w tytule formy, ale także sugeruje, że podmiot liryczny czuje się bezsilny i pogodzony z rzeczywistością. Kilka słów Herbert poświęcił również przyszłości. Pojawia się zapowiedź, biblijnym językiem operując – proroctwo, udoskonalenia nieba. Brakuje jednak szczegółów. wiadomo jedynie, że „z czasem wszyscy będą oglądali Boga”. Kiedy to konkretnie nastąpi? Nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że najbliższa przyszłość, ta na wyciągnięcie ręki, nie jawi się optymistycznie, gdyż jej kształt jest zakłamywany, fałszowany, ubierany w wielkie słowa. W rzeczywistości mamy do czynienia z propagandą sukcesu („naprawdę w raju jest lepiej niż w jakimkolwiek kraju”), faworyzowaniem wybranych grup społecznych („Boga oglądają nieliczni”), złudnymi obietnicami dotyczącymi świetlanej przyszłości dla przyszłych pokoleń („z czasem wszyscy będą oglądali Boga”) oraz rozdźwiękiem między praktyką a teorią („kolejne odstępstwo od doktryny”). Kontrola jakości raju na ziemi nie wypada zatem okazale.
Język typowy dla propagandy politycznej sprawia, że kraina szczęśliwości istnieje tylko w socjalistycznych hasłach, które mechanicznie są tłoczone do głów pracowników. Krytyka PRL-u nie przeszłaby przez sito cenzury. Herbert obowiązujący system ubrał w piękne i ogólnie pożądane szaty. Uważny czytelnik zada sobie jednak pytanie: Co to za raj, w którym każdy musi być szczęśliwy, bo nie ma wyjścia? Prawdziwy powinien opierać się na zupełnie odmiennych zasadach. Fundamentem szczęścia jest dawanie wolności wyboru i swobody bycia sobą.
„Sprawozdanie z raju” jest przykładem wiersza białego o nieregularnej budowie. Każda z czterech części różni się ilością wersów, a te z kolei różnią się ilością sylab. Podmiot liryczny schował się za opisywanymi przestrzeniami. Nie on tu jest najważniejszy. Jego zadanie polega jedynie na relacjonowaniu sytuacji w tytułowym raju. Godni pełni funkcje reportera, gdyż stroni od komentarzy i nie ujawnia własnych emocji i opinii. W liryku obecne są środki stylistyczne, np. epitety („niezgrabne skrzydła”), porównania („pod pachą niosą niezgrabne swe skrzydła jak skrzypce”) i metafory („ziarno absolutu”).
W tekście pojawia się ważny termin „pneuma”, który oznacza źródło wszelkich przemian lub element boski w człowieku. To od każdego z osobna człowieka zależy, czy będzie mu dane poznać prawdziwe oblicze Boga. Jednak każdy prędzej czy później Stwórcę oglądać będzie. W Apokalipsie wieńczącej Nowy Testament zapowiedziany został Sąd Ostateczny. Proletariusze, robotnicy, dygnitarze…
I jeszcze symboliczne, wieloznaczne zakończenie. Gdy kończy się dzień pracy, wyją syreny. Z fabryki wylewa się tłum robotników, którzy niosą pod pachami złożone skrzydła. Dlaczego? Każdy dzień przynosi bowiem konfrontację realiów z wyobrażeniami miejsca, w którym chciałoby się żyć. Przedstawione sprawy wydają się tak przyziemne, że nawet potencjalne anioły musiały pozdejmować swoje skrzydła? Propaganda działała – ciężka praca, brak wyboru, pozbawienie głosu i wolności, odarcie z honoru nazywane były rajem. Brakowało tylko aniołów. Te jednak za murami fabryk uciekały przed ułudą? Miało być sprawozdanie z raju. Czytelniczym oczom ukazała się jednak krytyka systemu. PRL-owskiego. Totalitarnego. Tak naprawdę – każdego.
Sprawdź również:
- Wędrówką życie jest człowieka – Edward Stachura – Analiza i interpretacja
- Nic dwa razy – Wisława Szymborska – Analiza i interpretacja
- Straszno – Stanisław Grochowiak – Analiza i interpretacja
- Miłość (1) – Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – Analiza i interpretacja
- Pamiętajcie o ogrodach – Jonasz Kofta – Analiza i interpretacja
- List do ludożerców – Tadeusz Różewicz – Analiza i interpretacja
- Fortepian Szopena – Cyprian Kamil Norwid – Analiza i interpretacja
- Ocalony – Tadeusz Różewicz – Analiza i interpretacja
- Moja piosnka (II) – Cyprian Kamil Norwid – Analiza i interpretacja
- Niepewność – Adam Mickiewicz – Analiza i interpretacja
Dodaj komentarz jako pierwszy!